Pojęcie czasu jest chyba najtrudniejszym
zagadnieniem do zdefiniowania pomimo,
iż każdy z nas doświadcza jego działania
i obecności w swoim życiu. Współczesna nauka
posiada kilkana-
ście
teorii na ten temat. Świadczy to tylko jednak o tym, jak trudny
to jest temat. Do końca dziewiętnastego wieku
panowało wśród
ludzi powszechne przekonanie, iż czas jest
niezmienny. W 1905
roku Albert Einstein opublikował ,,Szczególną
teorię względności”,
w której wykazał, iż czas może przemijać w
sposób różny dla każdego z obserwatorów. Zjawisko to jest tym bardziej
dostrzegalne, im z większą prędkością względem siebie się oni po-
ruszają. Jedyną stałą wartością w tym związku
jest prędkość świa-
tła w próżni. Publikacja ta na samym początku
spotkała się z wiel-
ką niechęcią i niedowierzaniem. Po pewnym
jednak czasie obser-
wacje naukowe potwierdziły tą zależność.
Najbardziej znanym wyobrażeniem o zmiennym przebiegu czasu jest paradoks
bliźniąt, który zagościł nawet w literaturze fantastyczno-naukowej. Następną
wielkością wpływającą na przebieg czasu jest grawitacja, która zakrzywia
czasoprzestrzeń. W pobliżu silnych pól grawitacyjnych czas zwalnia.
Od dłuższego czasu nurtowało mnie pytanie w
jaki sposób prze-
biegają wydarzenia w Niebie. O tym miejscu
wiemy jedynie, iż czas
tam nie istnieje. Dla ludzi nie wierzących w
Pana Boga i Niebo można to miejsce opisać jako czasoprzestrzeń z czasem
zerowym.
O tym miejscu w takim przypadku możemy
jedynie powiedzieć, iż
wszystkie wydarzenia, które tam zachodzą
odbywają się równo-
cześnie, gdyż nie można tam zastosować do
określenia ich kolej-
ności
chronologicznego porządku czasu, ponieważ tam on nie ist-
nieje. Jest to rzeczywistość dla ludzi
niemożliwa do ogarnięcia.
Podczas pracy nad ,, Udowodnienie
prawdziwości biblijnego opisu
stworzenia świata” przyszły mi na myśl pewne
pomysły, które pozwalają nieco rozjaśnić
tę zagadkę. Pojawiły się one w trakcie
rozważania wieku wszechświata, gdzie uczeni
wyznający teorię
wielkiego wybuchu przeznaczają na to około
czternastu miliardów
lat. Ja zaś jestem przekonany, że przebiegło
to nieskończenie szyb-
ko. Zawsze wyznawałem taki pogląd. Metoda ta
pozwala wykazać,
iż
Pan Bóg jak i wszystkie istoty przebywające w Niebie działają
w
nieskończenie szybki sposób.
Napiszmy podstawowe równanie
fizyczne.
v = s : t
Jest to równanie opisujące prędkość w ruchu
jednostajnym, gdzie:
v –oznacza prędkość ruchu
t- oznacza czas
s- oznacza drogę
Zmodyfikujmy nieco charakter i zakres tych
symboli, wówczas:
v- niech oznacza prędkość ruchu, działania,
tworzenia, myślenia,
rodzenia, czynności życiowych, i.t.d.
t- czas równy zero, czyli niezmienny,
nieistniejący.
s- droga, zakres działania, zakres tworzenia,
obszar myślenia, rodzenia, rodzaje
czynności życiowych i.t.d.
Obliczmy teraz dokąd zmierza prędkość, kiedy
czas dąży do 0.
Podczas
obliczania granicy funkcji będę stosował zapis odmienny
od
powszechnie przyjętego w matematyce z powodu niemożno-
ści wydrukowania na tym blogu funkcji matematycznych.
lim
v = lim (s : t) = ∞
t dąży
do 0 t
dąży do 0
Granica v przy t
dążącym do zera, równa się granicy ilorazu s i t ,
przy t dążącym do zera,
równa się nieskończoności.
Obliczmy również dokąd
zmierza częstotliwość , gdy czas zmierza
do 0.
f = 1 : T gdzie
:
f – oznacza częstotliwość drgań
T – oznacza okres, czas pełnego drgnienia
lim f = lim ( 1 : T ) = ∞
T dąży do 0 T dąży
do 0
Granica f, przy T dążącym do zera równa się granicy ilorazu 1 i
T,
przy T dążącym do zera, równa się nieskończoności.
Nie ma tu nic zaskakującego w tym, iż
prędkość zmierza do niesko-
ńczoności kiedy czas dąży do 0. Wnika z tego,
iż w takim miejscu
jakim jest Niebo wszystko dzieje się z
nieskończoną prędkością,
czyli natychmiast. W naszym języku nie ma
nawet określenia, któ-
re oddałoby w pełni ten charakter. Pojawi się
ono dla nas dopiero
kiedy znajdziemy się w tym miejscu. Dla ludzi
niewierzących zaga-dnienie to można zdefiniować w sposób czysto naukowy ,czyli:
W czasoprzestrzeni, w której czas jest równy
0, wszystkie zdarze-
nia przebiegają z nieskończoną prędkością.
Wykazany powyżej stan fizyczny, który przebiega w taki zadziw-
jający sposób posiada ogromny wpływ na to co
się dzieje i nie może się dziać w Niebie. W dalszym ciągu rozważań będę się
posługiwał tym określeniem, gdyż jest ono dla mnie bliższe.
Rozważę tutaj jedynie kilka wątków, gdyż nie
chcę pozbawiać czy-
telników bloga niewątpliwej przyjemności
odkrywania tego wspaniałego świata. Cieszę się niezmiernie, że wreszcie malutka
część tego niewyobrażalnego Królestwa została
nam udostępnio-
na do poznawania drogą intelektualną.
Na
początku przeanalizujmy tak prozaiczną czynność jak mowa.
W naszym świecie można rozłożyć akt mowy
na kilka etapów,
z których każdy trwa jakiś określony czas.
- pomyślenie nad treścią wypowiedzi
- postanowienie o jej wypowiedzeniu
- wypowiedzenie
-dotarcie jej do rozmówcy
-zrozumienie treści przez rozmówcę
W Niebie taka czynność będzie trwała
nieskończenie krótko. Nie
będzie możliwe wyodrębnienie tam i ustalenie
kolejności żadnego
z wcześniej wymienionych etapów. Możemy
jeszcze w tym opisie
rozważyć
jego część fizyczną. W naszym świecie wypowiedzenie
jakiejkolwiek kwestii wiąże się z użyciem do
tego celu pewnej ilo-
ści energii, gdyż wydanie dźwięku polega na
wprowadzenie w wi-
brację strun głosowych. Powoduje ten efekt
strumień powietrza
wypływający z płuc z pewną określoną
prędkością. Nie jest ona
zbyt wielka. W Niebie taka czynność
wywołałaby niewyobrażalny
kataklizm. Ponieważ wszystkie działania tam
odbywają się z niesk-
kończoną prędkością, to również strumień
powietrza biorący udział w jego powstawaniu posiadałby taką szybkość. W takim
razie jego energia kinetyczna również byłaby
nieskończona. Nieskończonej energii kinetycznej nie posiada nawet cały nasz
wszechświat. Skutki takiego huraganu są niemożliwe do określe-
nia. Można już z tego wyciągnąć wniosek, że w
Niebie nie może
istnieć powietrze takie jakim oddychamy tu na
Ziemi. Problem przestaje istnieć kiedy założymy, że będzie ono pozbawione
jakiej-
kolwiek masy. Następnym problemem jest
drganie strun głosowych podczas mowy. Ponieważ czas tam stoi w miejscu,to
częstotliwość ich drgań jest nieskończona, a tak ogromna częstotliwość
uniemożliwia różnicowanie poszczególnych dźwięków, a tym samym ich
rozróżnianie. Innym rozwiązaniem takiej
sytuacji jest komunikacja przy pomocą telepatii.
W powszechnej świadomości wiernych panuje
pogląd, iż aniołowie i dusze ludzkie nieustannie śpiewają tam piękne pieśni na
chwałę bożą. Są to jednak duchy, które nie posiadają ciał, czyli
niemogą wydawać dźwięków i słyszeć ich
uszami. Muszą, jednak w jakiś inny sposób odbierać tę formę kultu. Zapewne
umożliwia
im to telepatia, która jest bardziej
uniwersalna, niż wyobrażamy to sobie dzisiaj. Obecnie w Niebie przebywają dwie
osoby, które posiadają ciała. Jest to Jezus Chrystus i Najświętsza Maryja Panna.
W przyszłości wszystkie dusze ludzkie, które
tam się znajdą dostąpią tego samego stanu. Możemy jednakże przypuścić, iż Niebo
posiada już dzisiaj jakąś niezwykłą atmosferę, która pozwoli
posługiwać się nam naszymi starymi i
sprawdzonymi organami.
Problem masy istnieje w wielu jeszcze innych
czynnościach. Wyobraźmy sobie dwoje ludzi którzy się poruszają, zderzających
się ze sobą. Efekt takiej kolizji dla nich i otoczenia byłby nieskończenie
większy niźli zderzenie wszystkich czarnych dziur w całym kosmosie. Dlatego bez
większych wątpliwości możemy założyć, że cała materia tam występująca będzie
się przynajmniej różniła od naszej brakiem masy. W świetle najnowszych odkryć
fizyków jest to możliwe, gdyż wystarczy pozbawić materii bozonu Higgsa. Nasze
możliwości poruszania się w przyszłym świecie będą nieskończenie szybkie
zgodnie z zasadą tam obowiązującą. Gdyby nasze ciała posiadały masę tak jak w
tym świecie, powodowałoby to wiele niepotrzebnych problemów.
Chciałbym tu odnieść się jeszcze do jednego zagadnienia, które
prawie dwa tysiące lat wcześniej rozstrzygnął
Jezus Chrystus. Jest
to sprawa małżeństw w Niebie. Celem każdego
związku jest posia-
danie potomstwa. Wyobraźmy sobie takie
wydarzenie w Niebie.
Postanowienie o poczęciu dziecka, poczęcie,
cała ciąża, narodziny
i jego wychowanie do pełnoletniości trwałoby
zero czasu. Jaki to
organizm musiałaby posiadać niewiasta, aby
sprostać tak błyska-
wicznej ciąży, a jaki niezwykły organizm
dziecko, żeby tak szybko
się rozwijać. W rzeczywistości Nieba jedna
para rodziców byłaby
zdolna zaludnić je w ciągu chwili. Czym
wówczas różniliby się mię-
dzy sobą wszyscy ludzie tam zrodzeni. Byliby
zapewnie wierną kopią swoich rodziców. Miejsce takie byłoby najnudniejsze z
nudnych.
Dosyć interesujące w takim świetle jawi się
stworzenie przez Boga
aniołów. Zostali oni powołani do istnienia w
jednej chwili. Nie byli
jednak wszyscy jednakowi, lecz bardzo
zróżnicowani, dzięki nieskończonej wszechmocy Boga. Wszystkie ich cechy i
przymioty
były jednak darem Stwórcy, nie posiadali oni
niczego własnego, co by mocniej wiązało ich z Bogiem Ojcem. Tym własnym
akcentem mógł być ich wolny wybór, opowiedzenia się za Bogiem lub za Lucyferem.
W tym nowym świetle uzasadniona staje
się koncep-
cja, iż stworzenie Aniołów nie nastąpiło w
tej części Nieba, w któ-
rej czas nie istnieje. Można to uzasadnić
tym, iż Bóg w swoim zamiarze stwarzał ich jako istoty wspaniałe i
szczęśliwe. Takimi
stałyby się na zawsze, jeśli ów akt miałby
miejsce w tej części Nieba, w której nie istnieje czas. Nie mogliby oni jednak
wówczas zostać poddani próbie wolnego wyboru. Zdarzenie to mogło tylko odbyć
tam , gdzie taka możliwość istniała. Miejsce to jednak musiało znajdować
się poza właściwym Niebem, w którym
istnieje Bóg. O tym, że Niebo składa się z wielu części mówi w swoim liście do
Hebrajczyków święty apostoł Paweł. Wspomina on, iż było my dane być w trzecim
Niebie.
W tym miejscu powinien istnieć jakiś czas,
który pozwalał na swobodne badanie i
rozumienie własnej świadomości. Święta Maria z Argedy twierdzi, iż
aniołowie nie oglądali Bóstwa twarzą
w twarz, póki ci, którzy byli posłuszni woli
bożej, nie wysłużyli sobie tego szczęścia z pomocą łaski. Słowa te potwierdzają
w takim razie moją wcześniejszą tezę. Wniosek, który z tego wypływa posiada
jeszcze większą wagę. Współcześni uczeni przyjmują, że czas pojawił się na
pewnym etapie formowania się
materii. W tym przypadku on istniał, kiedy
jeszcze nie pojawiła się
jakakolwiek myśl o jej powstaniu. Nasuwa się
żartobliwa sugestia,
że czas jest ponadczasowy.
Weźmy jeszcze pod uwagę atomy z ich powłoką
elektronową,
krążące wokół jądra. Brak czasu powodował by,
iż ich częstotli-
wość obrotów byłaby nieskończona.
Spowodowałoby to opuszcze-
nie przez nie orbit atomów. Zniknęłyby
wówczas tam wszystkie
związki chemiczne, ponieważ ich istnienie
związane jest z obecno-
ścią elektronów na orbicie walencyjnej. Cała
materia przyjęłaby
postać zjonizowanych pierwiastków. Nie
występowałyby nawet
barwy i podstawowe kolory. Niebo na pewno nie
jest jednak szare.
Nie jest wcale pewne, czy ostałyby się
również same jądra atomów, gdyż wewnątrz nich także występuje spin protonów i
ne-
utronów.
Można jeszcze rozważyć możliwość występowania
w Niebie grawi-
tacji. Jest to jednak spore wyzwanie,
ponieważ nauka do tej pory
nie ustaliła jeszcze jednoznacznie jej
charakteru, czy posiada ona
cechy fali, czy też nie. Przy założeniu, iż
grawitacja jest falą i podle-
ga prawom ruchu falowego, jej istnienie w
Niebie jest niemożliwe.
Przyczyną jak i wcześniej jest zerowy czas,
ponieważ jej częstotli-
wość osiągnęłaby nieskończoną wartość, a tym
samym potencjał
Pola grawitacyjnego byłby również
nieskończony. W takim przypa-
dku oddziaływałby ono na całe Niebo z
nieskończoną siłą.
Na
koniec pragnąłbym odnieść się jeszcze do zagadnienia teolo-
gicznego, które wiąże się z dobrocią Pana
Boga. Wielu ludziom wy-
daje się niemożliwym, aby dobry Bóg nie
zabrał ich do siebie, po-
mimo ich niechrześcijańskiego życia. Nie chcą jednak przyjąć do wiadomośći, iż w
Niebie nie może znaleźć się nic skażonego i nie-
doskonałego. Niech wyobrażą sobie duszę złego
człowieka, która
jednak tam trafiła. Zacznie ona tam
postępować i zachowywać się
tak jak na ziemi. Każdy ich pomysł i zło
zostanie natychmiast urze-
czywistnione. Odnajdą tam również wielu
swoich wrogów i przeci-
wników, z którymi nie zdołali wyrównać
rachunków na ziemi.
W nieskończenie krótkim czasie Niebo
zamieniłoby się w Piekło.
Co wówczas by się stało z prawem do szczęścia
istot tam już mie-
szkających, które wiele poświęciły, aby tam
się dostać. Potwierdzeniem takiej możliwości jest opowieść Pana Jezusa
o uczcie weselnej, na którą wszedł król aby przypatrzyć się goś-
ciom weselnym i ujrzał tam człowieka nie
odzianego w szatę we-
selną. Nie potrafił on się wytłumaczyć z
faktu jej braku, dlatego
został wyrzucony w ciemność zewnętrzną. Szata
weselna jest tu
symbolem godności i umiejętności przebywania
w Niebie.
Bardzo poważną przeszkodą są także
uwarunkowania fizyczne
naszego ciała. Posiada ono przecież serce,
które bije z określoną
częstotliwością i wydajnością. W tamtej
rzeczywistości obie te
wielkości osiągnęły by nieskończone wartości,
co wywołało by zni-
szczenie naszego ciała. Nasz organizm
sterowany jest impulsami
nerwowymi o charakterze elektrycznym. Niech w
pewnej chwili
ich częstotliwość osiągnie nieskończoność.
Zakończyłoby się to dla
człowieka natychmiastową śmiercią.
Wyciągając generalny wniosek z tego co
wcześniej przedstawiłem,
Niebo musi być zbudowane z zupełnie inny sposób
niż cały nasz
widzialny świat. Chyba żadne ziemskie
wyobrażenie nie ma szansy
na zaistnienie w tym miejscu. Dużą wskazówką
w tym momencie
stanowi dla nas ciało Pana Jezusa po
zmartwychwstaniu. Mógł On
przenikać przez drzwi Wieczernika. Niech ktoś
spróbuje dokonać
tej czynności
obecnie. Dla naszego ciała po zmartwychwstaniu
żadna istniejąca
materia nie będzie stawiała jakiegokolwiek opo-
ru. W dzisiejszym świecie moglibyśmy ją porównać do
neutrina.
Posiadało on
jednak takie funkcje jak nasze ciała , gdyż aby przekonać apostołów do swojego
zmartwychwstania jadł na ich oczach. Powiedział im, iż duch nie ma ciała i
kości dlatego nie może jeść. Możemy z
tego faktu wyciągnąć wniosek, że czekają na nas w Niebie wspaniałe uczty.
Podczas spotykania się z ludźmi po swoim zmartwychwstaniu Pan Jezus
porozumiewał się z nimi mową, a nie telepatią. Możemy dlatego mieć pewność, że
w Niebie ludzie będą posiadać możliwość komunikować się głosem. Możemy dlatego
przypuszczać, iż istnieje tam atmosfera zupełnie różna od tej , którą posiada
ziemia . Jeszcze jedną cechą wyróż-niało się ciało naszego Zbawiciela, mogło
się błyskawicznie prze-
mieszczać
pomiędzy Niebem i ziemią. Tuż po zmartwychwstaniu ukazał się niewiastom,
lecz nie pozwolił im się dotykać, gdyż jeszcze nie wstąpił do Ojca. Wieczorem
zaś, już w czasie spotkania z apostołami w Wieczorniku nie czynił tego
zastrzeżenia
Wynika z tego, iż w międzyczasie musiał odbyć
podróż do Nieba
i z powrotem. Nie jest to chyba mała
odległość.
Dla zobrazowania istnienia takiej
możliwości można posłużyć
się wzorem na przyśpieszenie w ruchu
dynamicznym.
a = F : m gdzie :
a - przyśpieszenie w ruchu
F - siła działająca na ciało
m – masa ciała
lim
a = lim ( F : m ) = ∞
m dąży do 0 m dąży do
0
Granica a przy m dążącym do zera równa się granicy ilorazu
F i m przy m dążącym do
zera, równa się nieskończoności .
Wynika z tego zapisu, że aby poruszać się z
nieskończoną prędkoś-
cią wystarczy pozbyć się masy w ciele. W
takim przypadku nawet
najmniejsza siła wywołuje taki efekt. Może to
być nawet siła woli.
Kolejnym potwierdzeniem braku masy w ciele
Pana Jezusa jest Je-
go Wniebowstąpienie, kiedy sam uniósł się w
powietrze i zniknął
w obłokach. Dla nas ludzi takie uniesienie
się w górę jest niemożliwe z powodu istnienia siły grawitacji ziemi, która
przyciąga nasze ciała.
Do
tej pory nie potrafię wyobrazić sobie w jaki sposób w Niebie
ustalana jest kolejność zachodzących tam
wydarzeń. Może nie jest
ona tam aż tak istotna dla przebywających tam
istot. Może wystarczający jest tylko fakt, iż coś jest. Dosyć kuszące jest
przypuszczenie, że kolejnym pojawiającym się zdarzeniom przypisywana jest
liczba, która nie ma żadnego związku z czasem.
Niekiedy możliwe jest powiązanie faktów mających miejsce w Niebie, z tymi
które nastąpiły na ziemi. Przykładem takiego przypadku jest opuszczenie przez
Jezusa Chrystusa Nieba i Wcielenie się w człowieka. Innym takim równoczesnym
zdarzeniem jest Wniebowstąpienie Pana Jezusa i Jego powrót do Nieba. Można by w
takich chwilach dokonać synchronizacji zegarów w obu tych światach, gdyby w tym
najlepszym istniał jakiś czas.
Na tych myślach zamierzam zakończyć rozważania o zerowym
czasie i Niebie, a przejść do następnego
wątku, którym jest czaso-
przestrzeń, w której czas płynie z
nieskończoną prędkością.
Miejsce to możemy określić jako chaos
doskonały, nieskończony
i niewyobrażalny. Jest to zarazem
matematyczno-fizyczna defini-
cja chaosu. Chrześcijanie określają to
miejsce jako Piekło.
lim v = lim ( s : t ) = 0
t dąży do ∞ t dąży do ∞
Granica v przy t dążącym do nieskończoności
równa się granicy
ilorazu s i t przy t dążącym do
nieskończoności, równa się 0
Obliczę jeszcze dokąd zmierza częstotliwość ,
kiedy czas pełnego
drgnienia zdąża do nieskończoności.
lim
f = lim ( 1: T ) = 0
T dąży do ∞ T dąży do
∞
Granica f przy T dążącym do nieskończoności
równa się granicy
ilorazu 1 i T przy T dążącym do
nieskończoności, równa się 0
Po obliczeniu granicy do której zdąża
prędkość, kiedy czas podąża
do nieskończoności zauważamy, iż prędkość
jest równa zero. Jest
to bardzo zaskakujący wniosek, chyba bardziej
niż ten kiedy obliczałem prędkość przy czasie dążącym do zera. W miejscu takim,
czyli czasoprzestrzeni, w której czas dąży do nieskończono-
ści nic się nie dzieje. Wszystkie prawa i
zasady, które znamy i te
których jeszcze nie poznaliśmy tam nie
funkcjonują. Na ziemi takie
miejsce, w którym nie działa żadne prawo
określamy chaosem.
Mam tu na myśli nie tylko prawo karne i
zasady współżycia społecznego, ale również bezprawie i zdziczenie jakie pojawia
się
w trakcie konfliktów zbrojnych, rzezi ludzi
czy największych kata-
klizmów w przyrodzie.
Tutaj
nie obowiązują jednak nawet prawa fizyki, które dosko-
nale znamy. Pragnąłem przypisać ten stan jakiemuś
znanemu
miejscu, lecz nie mogłem sobie takiego
wyobrazić. Dopiero po dłuższym czasie powiązałem ten stan z opisem Piekła
świętego Jana Bosko , który połączył stan potępionych ze słowami z Pisma
świętego o potępionych: ,, Drzewo… na miejscu, gdzie upadnie, tam leży”.
(Koholet 11,3). Zauważył on, iż dusze które tam wpadały w wielki ogień,
natychmiast nieruchomiały i pozostawały w tej pozycji na zawsze.
Można ten stan wyjaśnić brakiem możliwości
jakichkolwiek zmian.
Taka możliwość istnieje właśnie w czasoprzestrzeni,
w której czas
płynie nieskończenie szybko. Na początku było
mi bardzo trudno
to sobie uzmysłowić, lecz w miarę upływu
czasu taka interpretacja
wydawała się
mi coraz bardziej logiczna. Nie oznacza to wcale, iż
polubiłem chociaż trochę bardziej to miejsce.
Miejsce to jest stra-
szne nie tylko dla dusz ludzi, którzy tam się
znaleźli, ale także dla
upadłych aniołów. Stan ich dusz został jakby
zamrożony i nigdy się
już nie zmieni. Dlatego nie istnieje tam
najmniejsza nawet nadzie-
ja. Brak jest jakiegokolwiek współczucia i
miłości, i to również
nigdy nie ulegnie zmianie. Istnieje wieczna
nienawiść, złość ,blu-
źnierstwo, zawiść i to także nigdy nie
ulegnie zmianie. Oprócz tego
każda z dusz cierpi tam ogromne męki
fizyczne, pomimo iż nie posiadają przecież ciał i duchowe spowodowane
nienawiścią do
Boga. Nie będę tu już wspominał o ogromnym
ogniu, który zadaje
wielki ból, lecz nie spala. I ten stan również nigdy się nie skończy,
gdyż w takim świecie nic się nie zmienia i nic nowego się nie pojawia. W
dzisiejszych czasach wizje takie nie są traktowane poważnie, ze szkodą dla
tych, którzy przez to kiedyś tam zamieszkają. Nie dziwię się dlatego zbytnio
ludziom, którzy są
gotowi uwierzyć w teorię pustego Piekła, byle
nie dopuścić do siebie świadomości, iż mogliby się tam znaleźć.
Można w tym momencie spróbować przejść do opisu stanu
fizycznego tego miejsca. W objawieniach
świętych obszar ten jest
ogromnie ciemny. Nasze światło tam zamiera,
ponieważ wszystkie
zdarzenia stoją w miejscu, to także
częstotliwość fali świetlnej jest
równa zero. Nie występują tam też żadne
związki chemiczne, gdyż
ruch elektronów na orbitach atomów zamarł, a
tym samym po-
wiązania elektronów walencyjnych również się
rozpadły. Mogą tam istnieć jedynie czyste pierwiastki, o ile nie rozpadną się
atomy
je tworzące. Może to wywołać zanik spinów
protonów i nukleon-
nów w ich jądrach. Jakiekolwiek
przemieszczanie się dusz ludzi po
obszarze Piekła również jest niemożliwe z
powodu zerowej pręd-
kości, z którą to wszystko przebiega.
Ciekawym zagadnieniem jest w tym przypadku
występowanie
W Piekle grawitacji. Możemy tu jedynie tak
jak w przypadku Nieba
Rozważyć tylko ten przypadek, kiedy jest ona
falą. Jak wiemy, każ-
da fala posiada jakąś częstotliwość. W
miejscu, w którym czas jest
nieskończony częstotliwość będzie równa zeru,
czyli grawitacja
nie może występować. Na tym stwierdzeniu
można by już zakoń –
czyć temat. W przypadku Piekła sprawa się
jednak komplikuje ze
względu na miejsce, w którym jest ono
umieszczone. W powsze-
chnej świadomości chrześcijan jest ono
umieszczone w środku
Ziemi. Ze względu na swoje centralne
położenie powinno być ono
zanużone w polu grawitacyjnym Ziemi, a
ponieważ czas w jego
obszarze jest nieskończony i częstotliwość
jego drgań jest równa
zeru to pole grawitacyjne nie powinno tam
występować. Dlatego
można założyć, że Ziemia nie posiada w swoim
centrum pola
grawitacyjnego. Jestem bardzo ciekawy, czy
taka interpretacja
jest możliwa do potwierdzenia
empirycznego.
Często zastanawiałem się dlaczego dusze tam przebywające nie próbują
zbuntować się przeciwko tyranii demonów.
W miarę upływu czasu liczba ich bardzo się zwiększyła, a nie dochodzi w Piekle
do żadnych rewolucji uciśnionych. Pytanie takie jest bardzo uzasadnione,
ponieważ przebywa tam ogromna liczba wszelkiej maści rewolucjonistów,
komunistów, nazistów, ludzi uwielbiają- cych przemoc i walkę. W tej chwili
zrozumiałem nielogiczność takich działań. Jak może się bronić dusza, która leży
jak sparaliżowana w wielkim żarze i która nigdy już nie zmieni tej pozycji na
wygodniejszą.
Prawdopodobnie osoby tam przebywające
porozumiewają się ze
sobą telepatycznie, gdyż nie posiadają
jeszcze ciał. Po zmartwych-
wstaniu ich rozmowy także będą tak się
odbywały, ponieważ cały
proces mówienia wymaga powstawania fali
dźwiękowej o pewnych częstotliwościach. W tym miejscu częstotliwość będzie
równa zeru, a także fala dźwiękowa się nie
poruszy z powodu bardzo szybkiego przepływu czasu.
Można także spodziewać się kolejnego cierpienia dusz po ich
zmartwychwstaniu. Podczas oddychania człowiek wciąga i wypu-
szcza powietrze z płuc z pewną prędkością.
Ponieważ na taki ruch
musielibyśmy tam czekać nieskończenie długo,
groziłoby nam to
uduszeniem się z powodu braku powietrza. Pamiętajmy
jednakże,
iż człowiek umiera tylko jeden raz.
Przedstawiłem wcześniej dwie krańcowe
możliwości przebiegu
czasu.
Nasze życie przebiega w czasoprzestrzeni, w której przemija
on
w tempie do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Jest jeszcze je-
dno
miejsce, w którym przemija on w sposób szybszy od naszego.
Obie
te prędkości są jednak możliwe do porównania. Tym miejs-
cem
jest Czyściec. Przebywają tam dusze ludzi, które dostąpiły
łaski
życia wiecznego, lecz muszą jeszcze zadośćuczynić sprawie-
dliwości bożej za popełnione na ziemi
grzechy. Znajdują się tam jeszcze z jednego ważnego powodu. Muszą nauczyć się
zachowa- nia i postępowania w Niebie,
tak aby nie wprowadzić tam chaosu i nie wstydzić się z powodu braku niebiańskich
manier. Problem ten poruszałem już wcześniej. Dostępują tam cierpienia w wielu
przypadkach porównywalnego z tym, które panuje w Piekle. Wiedzą oni jednak, iż
czas ich trwania został ściśle określony na sądzie szczegółowym. Według pewnego
objawienia jeden dzień czyśćca odpowiada dziesięciu tysiącom lat ciężkiego
życia na ziemi. Można stąd wysnuć wniosek, iż czas jest tam szybszy od naszego
prawie 3,65 milionów razy. Z tej to przyczyny ich oczyszczenie postępuje tak
wolno.
W
historii świata istniało wcześniej miejsce podobne w swoim
charakterze
do Czyśćca. Był to Szeol, gdzie przebywały dusze
wszystkich
zmarłych ludzi od chwili stworzenia świata aż do do -
śmierci
Jezusa Chrystusa na krzyżu. Zostały one po tym akcie za-
brane
do Nieba. Szeol przestał wówczas istnieć. To samo stanie się
z
Czyśćcem po Sądzie Ostatecznym.
Nie
widzę większego sensu rozważać czym różnią się te wszystkie
miejsca
między sobą. Prawdopodobnie można takie rozważania
prowadzić
bardzo długo w zależności od posiadanej wiedzy mate-
matycznej,
fizycznej, znajomości budowy atomu i cząstek elemen-
tarnych
czy głębi teologii. Zaskoczyło mnie w tych krótkich rozmy-
ślaniach,
iż budowa materii i zjawiska fizyczne w tak ogromnym
stopniu
zależą od prędkości przepływającego czasu, a nie od jaki-
kolwiek
innych uwarunkowań. I na tym zaskakującym stwierdze-
niu
pragnę zakończyć te wywody.
6.10. 2014 rok.
Dopisek
Kiedy kończyłem pisać ten tekst byłem przekonany, iż jest to już
naprawdę koniec. Jednak pod wpływem pewnych sugestii muszę
się
odnieść jeszcze przynajmniej do jednej kwestii, możliwości
poruszania się i działania aniołów i demonów . To, iż aniołowie
w Niebie mogą zachowywać się swobodnie jest oczywiste. W ten
sam sposób mogą postępować dusze zmarłych ludzi i ich ciała
po zmartwychwstaniu. W Piekle ten stan jest zarezerwowany tyl-
ko dla demonów. Dusze ludzi są zastygłe w bezruchu i cierpieniu.
Przypuszczalnie po zmartwychwstaniu ich los nie ulegnie żadnej
poprawie. To, że dusze ludzi przebywające w Niebie lub Piekle
nie będą się mogły ze sobą kontaktować osobiście i nieść sobie
jakiejkolwiek pomocy wiemy z ewangelicznej przypowieści o bo-
gaczu i Łazarzu. Kiedy bogacz cierpiący męki w Piekle prosi Ojca
Abrachama przebywającego w Niebie, aby Łazarz umoczył swój
palec w wodzie i przyszedł ochłodzić jego język. Ten odpowiedział
mu, iż ty teraz cierpisz za swoje życie, a Łazarz odbiera swoją na-
grodę.,, A POZA TYM WSZYSTKIM MIĘDZY NAMI A WAMI ROZCIĄGA
SIĘ WIELKA PRZEPAŚĆ , ABY CI, KTÓRZY CHCĄ STĄD DO WAS PRZEJŚĆ, NIE
MOGLI, ANI TEŻ STAMTĄD DO NAS NIE MOGLI SIĘ PRZEPRAWIĆ.’’
Znając możliwości duchów w błyskawicznym przemieszczaniu
się na dowolną odległość, wiemy iż ten zakaz ich raczej nie doty-
czył. Jest on skierowany do ludzi jeszcze żyjących na ziemi.
Uświadamia on nam, iż po swojej śmierci nie możemy liczyć na
jakąkolwiek pomoc i kontakt z naszymi bliskimi, jeśli znajdziemy
się w tych tak odległych od siebie miejscach. Pan Jezus użył w tej
przypowieści określenia ,, rozciąga się wielka przepaść ‘’. Moim
skromnym zdaniem nie zastosował określenia o nieskończonym
czasie , gdyż przynajmniej do początku dwudziestego wieku nie-
byłoby ono dla nikogo zrozumiałe. Główną zaś przyczyną tej nie-
możności jest nieskończony czas istniejący w Piekle. Dusze tam
przebywające są nieruchome i niezdolne do wykonania najmniej-
szego ruchu, a cóż dopiero do rozpoczęcia wielkiej wędrówki
poza Piekło. Dusze , które zamierzałyby z Nieba dostać się do
Piekła grzęzłyby na jego peryferiach w wielkim bezruchu. Każdy
kolejny krok pogrążałby ich w coraz większej niemocy. Nie wiemy
na razie czy to przejście w stan chaosu odbywa się liniowo, czy
kwantowo. Nie zmienia to w niczym charakteru tego miejsca.
Istoty przebywające w Niebie mogą oglądać nasz świat w cza-
sie rzeczywistym. Te które mieszkają w Piekle prawdopodobnie
nie dysponują takimi możliwościami. Informacja o każdym zdarze-
niu mającym miejsce na ziemi przechodząc przez czasoprzestrzeń
Piekła natychmiast zwolniłaby do zera i zanikła. Można z stąd wy-
ciągnąć wniosek, iż demony muszą być nieustannie obecne w na-
szym świecie i osobiście przynosić wieści do swoich towarzyszy
tam przebywających. Piekło działa jak prawdziwy horyzont zda-
rzeń, ponieważ informacje, które się z niego wydostają nie zmie-
niają w niczym jego stanu.
Ciekawą kwestją w tym świetle jawi się sprawa kontaktów lu-
dzi żyjących w naszym świecie z istotami przebywającymi w Nie-
bie. W efekcie takiego wydarzenia powstają proroctwa i objawie-
nia. Nie uwzględniam tutaj fałszywych objawień czy proroctw.
W ostatnich latach pojawiło się ich wielka liczba. Spowodowane
to było modą na koniec świat przepowiedziany przez Majów.
Zdecydowana większość tych proroków zakończyła swoje przepo-
wiadanie po niespełnieniu się tych kataklizmów. Spostrzegłem
w tym przepowiadaniu pewną prawidłowość, że dopóki osoba
przepowiadająca nie wiąże swoich wizji z konkretną datą, to jej
przekazy długo ludzi interesują. W chwili, kiedy wskaże na mo-
ment wypełnienia się proroctwa, a ten się nie potwierdza, to
ludzie przestają jej wierzyć. Odnoszę wrażenie, iż trudność z po-
dawaniem czasu wynika z powiązania naszego czasu z wizją, która
pochodzi z Nieba, gdzie czas nie istnieje. Autor takiego przekazu
stara się połączyć jego treść z
czasem i miejscem na ziemi.
Jest to szczególnie skomplikowane
kiedy odnosi się do zbyt
odległej przyszłości. Otoczenie na
ziemi zmienia się współcze-
śnie bardzo intensywnie i niewiele
jego elementów przenika
do przyszłości. W takim przypadku
należy podchodzić z pew-
ną dozą wyrozumiałości do takich
potknięć. Jako chrześcijanie
musimy również pamiętać o tym, iż pod
wpływem modlitwy
Pan Bóg nie dopuszcza do wielu nieszczęść.