9.08.2015 r.
Kilka miesięcy temu zacząłem
zastanawiać się nad
fizyczną przyczyną wzrostu masy ciała
posiadające-
go prędkość zbliżoną do prędkości światła
w próżni.
Pomimo włożenia sporego wysiłku w zgłębienie
tego zagadnienia, nie osiągnąłem żadnego
postępu.
Postanowiłem wówczas zasięgnąć opinii w
interne-
cie.
Po przeczytaniu sporej ilości artykułów, w dal-
szym ciągu nie byłem zdolny do
zaakceptowania
tego zjawiska. Niezrażony tymi
trudnościami dota-
rłem w końcu do informacji, która mnie
niezmiernie
zaskoczyła. Okazało się, iż dylatacja
masy nie istnie-
je i jest to jedynie zabieg dydaktyczny,
który miał
na
celu umożliwić łatwiejsze przyswojenie innego
zjawiska fizycznego. Tym arcytrudnym do wyobra-
żenia sobie przez uczniów i studentów zagadnie-
niem jest nieproporcjonalny wzrost
energii potrze-
bnej do nadania masie prędkości
zbliżonej do prę-
kościści światła w próżni. Wielu
nauczycieli uważa-
ło tę metodę za oburzającą, lecz nie
byli w stanie
wyeliminować jej z praktyki nauczania.
Do
tej pory we wszystkich podręcznikach i tabli-
cach fizycznych podawane są wzory na
dylatację
masy, która w rzeczywistości nie
istnieje.
Nie sądzę, iż jest to jedynie maniera
nauczania.
Przypuszczam,
iż wielu uczonych pragnęło dodać
niezwykłości
i aury tajemniczości nowej dziedzinie
fizyki. Pojęcie to wprowadził do świadomości sam
Einstein,
lecz szybko się z niego wycofał.
Kontynuowanie tej tradycji jest tym bardziej bezsen-
sowne, gdyż współczesna fizyka doczekała się
teorii, których skala zawiłości znacznie
przewyższa
to co zaproponował nam Albert Einstein.
Mniemam,
że najistotniejszym powodem takiego
postępowania
jest niemożność wyjaśnienia na gruncie obu
teorii
względności, a także pozostałych
współczesnych
teorii, zjawiska nieproporcjonalnego wzrostu
ener-
gii potrzebnej do nadawania masie
prędkości zbli-
żającej się do prędkości światła w próżni.
Wzmacnia
się w ten sposób przekonanie społeczeństw
do nie-
zwykłych możliwości intelektualnych i
poznawczych
współczesnych naukowców. Odnoszę wrażenie,
iż
upodabniają się oni coraz bardziej do
uczonych w pi-
śmie i faryzeuszy. Pamiętamy wszyscy
dobrze, jak to
przeświadczenie się dla nich wszystkich
zakończyło.
Pierwszym sygnałem, który zwrócił moja uwagę
na
brak konsekwencji w tym podejściu był
moment gdy
uczeni przystępowali do pierwszych prób w
Wielkim
Zderzaczu Hadronów. Wiele osób wyrażało
swoje za-
niepokojenie tymi planami, gdyż obawiało
się, że
próby te mogą doprowadzić do ogromnego
wzrostu
masy cząstek rozpędzonych do podświetlnych
pręd-
kości, a w konsekwencji do zniszczenia
naszego świa-
ta. Uczeni zaangażowani w ten projekt
ograniczyli
się
jedynie do zapewnienia, iż nic takiego nie nastą-
pi.
Drugim takim przypadkiem, który świadczył
o pomi-
janiu tej kwestii w teoriach fizycznych,
było odkrycie
nowych galaktyk oddalających się od nas z
prędko-
ściami zbliżonymi do prędkości światła, a
nawet je
przewyższającymi. W myśl Teorii
Względności w wy-
niku takiego zjawiska Wszechświat powinien
zamie-
nić się w jedną wielką czarną dziurę.
Uczeni, aby za-
chować logiczność Wielkiego Wybuchu
wytłumaczyli
ów fenomen rozszerzaniem się przestrzeni.
Według
nich w takim przypadku nie można mówić o
klasycz-
nym pojęciu ruchu. Nikt nigdy oficjalnie
nie potwier-
dził, iż dylatacja masy nie istnieje. My,
ze swojej stro-
ny powinniśmy się cieszyć, że stara, poczciwa
mater-
ia pozostała w stanie w jakim ją
polubiliśmy, czyli
niezmiennym. Jednak coś z fizyki
niutonowskiej po-
zostało w fizyce relatywistycznej.
W Teorii Względności istnieją dwa pojęcia
związane
z dylatacją .
Dylatacja długości
Dylatacja czasu
Dylatacja długości jest zależnością
fizyczną związaną
z obiektem poruszającym się z prędkością
podświe-
tlną. Rakieta taka przelatując obok
obserwatora
wydaje się być krótsza w stosunku do
rakiety, która
przelatywałaby z prędkością znacznie
niższą. Jest to
ubytek długości pozorny, widziany tylko
przez obser-
watora. Faktyczna długość obiektu nie
ulega zmianie
Zjawisko to nabierze znaczenia dopiero w
odległej
przyszłości, kiedy ludzkość zacznie
prowadzić wojny
w całym Kosmosie. Wiedza ta będzie
potrzebna do
ustalenia wielkości i klasy okrętów
przeciwnika.
Obecnie może się najwyżej przydać do
obalania wy-
ników teoretycznych doświadczeń, w których
można
wykazać, iż w zależności od zorientowania
urządze-
nia doświadczalnego umieszczonego w szybkiej
ra-
kiecie
można otrzymać dwa różne wyniki pomia-
rów. Jeden będzie wskazywał, iż prędkość światła
w
próżni może dążyć do nieskończoności, a drugi,
że do zera.
Tak więc do praktycznego zastosowania w
rozważa-
niach naukowych pozostaje nam tylko
dylatacja cza-
su. Zgodnie z teorią względności w
rakiecie, która
porusza się z prędkością zbliżającą się do
prędkości
światła czas płynie wolniej niż dla
nieruchomego
obserwatora. Różnica ta może nawet
osiągnąć nie-
skończoność w przypadku, kiedy prędkość
rakiety
osiągnie wartość prędkości światła w
próżni, czyli
300.000 km/s. Jest to jednak niemożliwe, ponieważ
w trakcie zbliżania się do tej granicy
energia potrze-
bna do napędu rakiety również wzrasta do
nieskoń-
czoności. Albert Einstein przyjął, że
prędkość świat-
ła jest wartością , której we
Wszechświecie nic nie
może przekroczyć. Do tej pory nikomu nie
udało się
teoretycznie, a tym bardziej praktycznie
złamać tej
zasady. Można jedynie mieć w tym momencie
żal do
wielkiego uczonego, iż zamknął on przed
ludzkością
dostęp do ogromnego Wszechświata.
Pragnąłbym teraz przeprowadzić pewne
nauko-
we i teoretyczne doświadczenia,
których nie podjął
Albert Einstein.
Postulaty szczególnej teorii względności.
1. We
wszystkich inercjalnych układach odniesienia
prawa fizyki są jednakowe.
2.
We wszystkich inercjalnych układach odniesie-
nia i we wszystkich kierunkach,
prędkość świa-
tła w próżni jest taka sama i wynosi
c.
Eksperyment nr 1.
Rys. 1
t- czas, który upłynie od momentu wysłania sygna-
łu świetlnego, aż do jego powrotu
t’- czas, który upłynie od chwili wysłania
sygnału
świetlnego do chwili, kiedy on dotrze do
ekranu
t”- czas, który
upłynie od chwili odbicia się sygnału
świetlnego do
jego dotarcia do zegara
t*- czas jakiego
potrzebuje światło na przebycie odle-
głości h gdy v=0
t = t’ + t”
Układ ten nie jest
układem symetrycznym, ponieważ
czasy t’ i t” są
różne. Układ staje się symetryczny
kiedy v=0.
Powodem takiego zjawiska jest fakt,iż
w pierwszym
przypadku ekran oddala się od pro-
mienia świetlnego,
a w drugim się do niego zbliża.
Wynika to z
drugiego postulatu teorii względności.
Symetryczność
układu zostałaby również zacho-
na w przypadku
zastąpienia światła cząsteczką o
jakiejś masie.
Nie osiągnęłaby ona jednak prędko-
ści światła w
próżni.
Przeprowadzony
eksperyment nie potwierdza zale-
żności wpływu
prędkości na spowolnienie lub przy-
śpieszenie upływu
czasu.
Eksperyment nr 2.
Rys.2
t- czas jakiego potrzebuje światło na przebycie
Układ ten jest
układem symetrycznym, dlatego
Rys.2
t- czas jakiego potrzebuje światło na przebycie
drogi od
żarówki do ekranu
t*- czas jakiego
potrzebuje światło do przebycia
odległości h ,
kiedy v= 0.
wystarczy rozpatrzyć
tylko jedną jego część.
W tym doświadczeniu nie można dopatrzyć się
żadnej dylatacji
czasu, nawet pomimo wystąpie-
niu we wzorze
czynnika Lorentza. Jest on jedynie
skutkiem
obliczenia prędkości wypadkowej ze
złożenia prędkości
światła i prędkości v rakiety.
W tym
eksperymencie światło poruszało się z prę-
kością c i jego
rozprzestrzenianie się nie było w ni-
czym ograniczane.
Oba eksperymenty nie wykazały jakiekolwiek
różnicy w
przepływie czasu dla obserwatora znaj-
dującego się w
rakiecie poruszającej się z prędko-
ścią v i
nieruchomego obserwatora. Różnica po-
między czasem t i
t* wynika jedynie z odległości
drogi niezbędnej
do przebycia przez światło.
Zastanawiający
jest w takim przypadku rezultat
jaki uzyskał w
swoim eksperymencie Einstein.
Stoi on w
zasadniczej sprzeczności z tym co tutaj
zaprezentowałem.
W takiej sytuacji
pozostaje jedynie prześledzić z wie-
lką uwagą
eksperyment uczonego i wykazać róż-
nice pomiędzy doświadczeniami.
Eksperyment Alberta Einsteina.
Rys. 3
t- czas jakiego
potrzebuje światło na przebycie
drogi od
żarówki do ekranu
t*- czas jakiego
potrzebuje światło do przebycia
odległości h ,
kiedy v= 0.
W doświadczeniu
tym można również rozpatrzyć
tylko jedną część
układu, ponieważ jest on symetry-
czny.
Już na pierwszy
rzut oka dostrzegamy poważną
różnicę w obu
eksperymentach. W swoim doświa-
dczeniu Albert Einstein umieścił źródło światła
w szklanej rurze.
W poważny sposób zmieniło
to charakter doświadczenia
i wypaczyło jego wynik.
Działanie takie
można porównać do trików jakimi
posługują się
magicy. Nie ma ono jednak nic wspó-
lnego z prawdziwą
nauką. Zaczynam jednak coraz
powątpiewać w
istnienie takiej idei.
Twórca teorii
założył, iż fotony światła będą się
poruszały po linii
prostej wzdłuż rury, jak i wzdłuż
odcinka AB.
Rozumowanie takie jest błędne. Taki
tor posiadałoby
jedynie ciało o masie m. Światło,
które nie posiada
bezwładności nie może osiągnąć
prędkości rakiety.
Mówi o tym z resztą drugi postu-
lat teorii
względności. Autor tego epokowego stwie-
rdzenia łamie tę
ważną zasadę bez najmniejszego
zażenowania. Na
usta nasuwa się stwierdzenie, iż
cel uświęca
środki.
Ponieważ światło,
które przemieszcza się w rurze
Nie posiada
bezwładności , zostanie w pewnym
momencie uderzone
przez zbliżającą się do niego
lewą ściankę rury
i zmieni kierunek w stronę ścia-
nki prawej. Odbije
się od niej pod tym samym ką-
tem z jakim się
zderzyło i skieruje się w stronę
zdąrzającej ku
niemu lewej ścianki. Schemat ten
będzie się
powtarzał do momentu, w którym do-
trze ono do ekranu
i po odbiciu się od niego powi-
nno skierować się
w stronę rakiety.
Uczony zaś przyjął, że światło na przebycie
odległo-
ści h potrzebuje
czasu t*. W takim samym czasie
światło przebywa
drogę AB. Ponieważ odcinek AB
jest dłuższy od odcinka h, to czas powinien
tam pły-
nąć wolniej. W przeciwnym przypadku prędkość
światła byłaby większa od wartości c. W myśl
STW jest to niemożliwe, dlatego badacz
przyjął, że
w układach poruszających się z
prędkościami zbli-
żonymi do prędkości światła w próżni czas
płynie
wolniej niż dla nieruchomego obserwatora.
W ostatecznym wzorze również pojawił się
czynnik
Lorentza, lecz nabrał on już tutaj
przewidzianego
dla niego znaczenia i wskazuje w różnicę w
dzia-
łaniu czasu.
Oba końcowe wzory posiadają taką samą
postać,
lecz interpretują odmienne rzeczywistości.
Dla unaocznienia błędów jakie popełnił uczony
w swoim rozważaniu wykonam jeszcze jeden
ry-
sunek, który zilustruje faktyczną drogę
jaką prze-
bwa światło.
Rys. 4
t – czas jakiego
potrzebuje światło na przebycie
drogi AB lub
drogi h
t* - czas jakiego
potrzebuje światło na przebycie
drogi h, gdy
v= 0
t’ - czas jakiego
potrzebuje światło na przebycie
drogi AB’ gdy v= 0
c*- prędkość
światła wzdłuż rury
c’ – prędkość
światła wzdłuż linii AB
Światło,
które powstało w żarówce przemiesz-
cza się wzdłuż
rury. Ponieważ jego fotony nie po-
siadają masy
poruszają się swobodnie, nie ulegając
wpływowi ruchu
rakiety. Konsekwencją tej zasady
jest zderzanie się
fali świetlnej ze ściankami rury.
Wszystkie fotony,
które zetkną się z jej powierzch-
chnią pod kątem
40* i mniejszym (mierzonym od
prostopadłej do
tworzącej rury) przenikną jej po-
wierzchnię i
polecą w przestrzeń. Te wszystkie,
które zetkną się z
rurą pod kątem większym od
40* ulegną odbiciu
od jej powierzchni i pozostaną
we wnętrzu rury.
Kąt ten nazywa się kątem grani-
cznym całkowitego
odbicia wewnętrznego. Jego
wartość dla szkła
wynosi 40*.
A. Einstein założył,
iż światło w rurze przemieszcza
się po linii
prostej. Złamał w tym momencie swój
drugi postulat STW.
Światło wzdłuż rury porusza
się z prędkością
c*, która jest mniejsza od prędko-
ści światła w
próżni- wzór 4.1.
Światło z prędkością
c porusza się wewnątrz szkla-
nej rury, dlatego
droga, którą przebywa jest większa
od odległości h. Częstość z jaką promień światła
zderza się ze ściankami
rury jest proporcjonalna do
prędkości rakiety
i średnicy rury.
Zjawisko to
przypomina poruszanie się światła
w szklanym
światłowodzie. Prędkość światła obse-
rowana wzdłuż
światłowodu wynosi tyle co jego
prędkość podczas
poruszania się w szkle, czyli
około 200000km/s.
Jest to zarazem prędkość z jaką
przemieszcza się
informacja.
Linia drogi
światła obserwowana przez obserwa-
znajdującego się
poza rakietą jest inna od tej, któ-
rą postrzega osoba
w jej wnętrzu. Obrazuje ją
odcinek AB. Można
na niej wyodrębnić odcinki
dłuższe skierowane
tak jak porusza się pojazd,
a także krótsze
skierowane przeciwnie do kierunku
lotu rakiety. Jest
to spowodowane przez fakt, iż
w pierwszym
przypadku światło porusza się w stro-
nę ścianki rury,
która się od niego oddala ( wzór 1.2)
W drugim przypadku
porusza się ona w kierunku
ścianki, która się
do niego zbliża ( wzór 1.3 ).
Uczony przyjął, że
prędkość światła wzdłuż tej
linii wynosi c.
Założenie to jest również błędne, gdyż
jego wartość jest
mniejsza od tej wartości i wynosi
c’ – wzór 4.2 .
Jego całkowita droga, którą przebyło
poruszając się
wzdłuż tej linii jest większa od jej dłu-
gości.
Z prędkością c
światło poruszało się jedynie wzdłuż
tego
skomplikowanego toru przypominającego
zęby piły.
Wzór 4.3 opisujący
ruch światła uwięzionego w
szklanej rurze,
która porusza się z prędkością v
doskonale wykazuje
brak jakiejkolwiek dylatacji
czasu, ponieważ
wśród jego składników nie wystę-
puje żaden czas.
Jest to efekt hybrydyzacji światła,
któremu nadano
poprzez uwięzienie go w rurze,
cechy
bezwładności, jaką posiada materia.
Podsumowując
ten nieco rozbudowany dowód
Należy wyciągnąć
jedyny logiczny wniosek, iż
Albert Einstein w
żaden sensowny i logiczny sposób
nie udowodnił
istnienia różnicy czasu dla obserwa-
tora, który się
nie porusza , względem tego, który
przemieszcza się z prędkością zbliżoną do
prędko-
ści światła w
próżni.
Założenie to przyjął on w celu sensownego
potwier-
dzenia wzoru,
który wyprowadził. Ponieważ wzór
ten jest oparty na
błędnych przesłankach, to rów-
nież wniosek ów
jest obarczony tym samym błędem.
Zastanawiająca
jest w tym kontekście ogromna
pobłażliwość z
jaką spotkała się ta teoria wśród
wszystkich
wielkich uczonych, którzy żyli w chwili
kiedy została ona
opublikowana, jak i w śród tych
którzy prowadzą
badania aż do dnia dzisiejszego.
Nikt z nich nie
miał odwagi wykazać jej braków.
W życiu często
spotykałem się z agresywnymi
opiniami na temat
prześladowania, w dalekiej
przeszłości, przez Kościół Katolicki uczonych, którzy
dokonywali odkryć,
z którymi się nie zgadzał.
Mikołaj Kopernik i
wielu innych jednak publikowa-
ło wyniki swoich
badań.
W dzisiejszych
czasach, kiedy ogromna rzesza uczo-
nych prowadzi
swoje badania, a inkwizycja zatar-
ła się już w
pamięci ludzi, żaden z uczonych nie po-
chylił się nad
taką nieprawdą.
Jest również dla
mnie bardzo przykre, jak każda
poważniejsza
publikacja naukowa odwołuje się do
do jednej z teorii
względności potwierdzając zgo-
dność swoich
spostrzeżeń z jej dogmatami.
Moim skromnym
zdaniem taka wiernopoddańczość
ogromnie zwolniła
postęp naukowy świata.
Pewną nadzieją
jest fakt, iż Szwedzka Akademia
Nauk nie
uhonorowała uczonego Nagrodą Nobla
za żadną z jego
teorii. Powszechne wprowadzenie
autocenzury jest w
swoich skutkach bardziej sku-
teczne niż opresyjna
cenzura.
Osobiście nie
jestem z tego powodu negatywnie
ustosunkowany
wobec Alberta Einsteina. Uważam,
iż charakteryzował się on genialną intuicją i
wyobra-
źnią. Pomimo, iż
dowód ten nie był wysokiego lotu
odkrył on bardzo
ciekawe zjawisko, które jest pra-
wdziwe. Podczas
poruszania się z prędkościami
relatywistycznymi
czas biegnie inaczej. W owym
czasie było to
stwierdzenie graniczące z bluźniers-
twem naukowym i
filozoficznym. Poruszyło ono
nie tylko
środowiska uczonych, lecz i wielkie rzesze
ludzi. Być może,
matematyczne udowodnienie takiej
zależności jest
niemożliwe nawet obecnie.
Pamiętajmy
również, iż zawsze łatwiej jest coś zbu-
rzyć, niż stworzyć
nowe.
Podobny problem
istnieje w Ogólnej Teorii Wzglę-
dności.
Muszę się teraz usprawiedliwić, przed
zamiarem, iż
moim jedynym celem tego opracowania było
wy-
kazanie błędu STW. Drodzy czytelnicy, pragnę Was
zapewnić, iż ja tego fakty nie odkryłem,
lecz zapo-
znałem się z nim w internecie. Moim osobistym
wkładem jest jedynie sposób w jaki to
zaprezento-
wałem. Pod względem intelektualnym nie
jest to
żaden wielki wyczyn.
Celem moim jest dalsze pogłębienie teorii
czasu.
Skutkiem tego było odkrycie przekraczania
prędko-
ści światła, siły, która stawia opór
podczas rozpę-
dzania materii do prędkości światła, siły
która eli-
minuje potrzebę szukania ciemnej materii w
Kosmo-
się, i wielu innych ciekawych zagadnień.
Właśnie, ten dowód o spowolnieniu czasu
przy
prędkościach podświetlnych stoi w
sprzeczności
z moim przekonaniem, dlatego przedstawiłem
jego
błędne udowodnienie. W skutkach fizycznych
jego
działanie jest identyczne z tym co
prezentuję. Dla
rozważań
teoretycznych jest to jednak spora róż-
nica.
O tych wszystkich ciekawych tematach zamierzam
O tych wszystkich ciekawych tematach zamierzam
wypowiedzieć się w następnym wpisie, który
bę-
dzie również dotyczył czasu.
Na koniec pragnę zadać czytelnikom
bloga nieco
zaskakujące pytanie.
Czy Albert Einstein grał w piłkę?
Kontakt: teologiawnauce1@gmail.com
Kontakt: teologiawnauce1@gmail.com